Prolog

Nienawidzę ich.
Uważają mnie za dziwactwo, które nie powinno się w ogóle narodzić. Ale jestem. Gdyby Bóg nie chciał, by ktoś taki jak ja chodził po Ziemi, to nie urodziłabym się. Ale przecież jestem, prawda?
Boją się mnie.
Nie dziwię im się, sama się siebie boję. Boję się tego, co potrafię zrobić z ich umysłami. Boję się, że coś się stanie, a oni mnie o to oskarżą, chociaż nie będzie to moja wina. Nie chcę ginąć. Nie chcę być jak czarownice, które palono na stosach. Jestem jak one, chociaż nie posługuję się magią. Ludzie osądzają mnie o coś, na co nie mam wpływu. Boją się mnie.
– Co mówi psycholog? – pyta dyrektorka sierocińca Shreveport, patrząc na mnie z lękiem.
Jak ona dziwnie na mnie patrzy. Te jej oczy. Przewiercają mnie na wylot. Kim ona, do cholery, jest? Dlaczego nie może być jak każde normalne dziecko? Dlaczego musi być takim dziwadłem?” – myśli.
– Lailah jest bardzo spostrzegawcza, a z mowy ciała wnioskuje o czym dana osoba może myśleć, dlatego odnosi się wrażenie, że ona naprawdę czyta w myślach – odpowiada moja opiekunka, kładąc mi dłoń na ramieniu.
– Ale ja naprawdę słyszę myśli! – wołam z furią w głosie i mocno tupię nogą. – Nie moja wina, że jesteście wszyscy tacy ślepi i naiwni!
Wyrywam się z uścisku panny Seleny i uciekam do swojego pokoiku. Jako jedyna mieszkam sama. Nikt nie chce przecież być zamknięty w jednym pomieszczeniu z dziwolągiem.
Mylą się. Oni wszyscy. Nie jestem dziwna, tylko wyjątkowa. Mam przed sobą ważną misję do wykonania, chociaż nie wiem na czym miałaby polegać. Szkółka Niedzielna nauczyła mnie wierzyć, że każdy ma swój cel. Nawet jeśli jest nim bycie żebrakiem na ulicy. Tylko dlatego się nie załamuję. Tylko dlatego pozostają we mnie resztki normalności.
Ale oni zapłacą.
Kiedyś.
Zmuszę ich, by uwierzyli, a jeśli nie. Jeśli nadal będą się nade mną pastwić – pożałują.
Zabiję ich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kursor pochodzi ze strony profilki.com.pl/inne/usteczka.cur